~Mamo! Dlaczego mnie nie obudziłaś?!
- Przecież miałaś dziś zostać w domu!
~A no tak zapomniałam.
- Jak zwykle.
Poszłam szybko umyć się, ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie.
~Mamo, o której idziemy?
-O 10, po co się tak wcześnie ubrałaś ja jestem jeszcze w piżamie.
~Nie wie, tak z przyzwyczajenia, aha i dzisiaj o 15 mam zajęcia taneczne, podobno ma być jakiś nowy nauczyciel.
- To dobrze, widzisz jesteś tak zainteresowana swoim życiem, że nawet zapomniałąś o Justinie.
~Tak mamo, zapomniałam, aż do teraz! Dzięki ci bardzo!
- Oj, przepraszam.
~Nie, no nic się nie stało.
- Masz, zrobiłam ci płatki, twoje ulubione.
~Tak, wiem o tym.
Zjadłam śniadanie.
~Wiesz co, ja może pójdę na gorę, wejdę na FB dawno na nim nie byłam.
- No dobrze, tylko pamiętaj, że o 10 jedziemy, jak się spóźnisz jadę bez ciebie.
~Spoko.
Poszłam do mojego pokoju, wzięłam laptopa, usiadłam na tapczanie i weszłam na Facebooka. Patrzyłam sobie na wpisy przyjaciół, aż tam nagle nowy wpis Justina:
'' Czy ona mi kiedyś wybaczy? Nie wiem czemu to zrobiłem, ja nie chciałem. Zaraz sobie coś zrobię jak mi nie wybaczy''
Byłam wzruszona, ale nadal zła, jednak coś mi się zdawało, że go kocham, do póki nie zobaczyła komentarzy jego fanek:
'' Zostaw tą świnie, ja jestem lepsza'' ''Co za ****, ja od razu bym ci wybaczyła'' '' Na pewno jakaś gówniara, nie przejmuj się, będzie lepiej'' '' Przez jakąś ****** nasz Justinek chce sobie zrobic krzywdę''
Było ich wiele więcej, ale nie miałam już siły czytać dalej, Justin nawet nic nie napisał, teraz to już miarka się przebrała, miałam dość. Siedziałam na FB do 9:50, później poszłam do mamy do samochodu i pojechałyśmy do centrum handlowego, a co tam było? Mnóstwo fajnych butów: szpilki, trampki i wiele innych. Czułam się poprostu jak w raju. Mama kupiła mi z 5 par trampek i szpilki. Po małych zakupach poszliśmy do jeszcze jednego, ale ostatniego sklepu, odrazu zobaczyłam fajne ciuchy.
~Mamo, mamo, zobacz jaki super zestaw! Kup mi , proszę, proszę, proszę!
- No dobrze, ale to już ostatnia rzecz, która ci kupuję.
~Dobrze, zobacz no, będę miała nowy strój do tańca.
Mama dąła się namówić, gdy wróciliśmy do domu była już 14:40 i musiałąm się szykować, musiała wejść pod prysznic, ponieważ nie mogłam iść spocona na zajęcia. Od razu umyłam głowę, nie wiem czemu, bo myłam ją wczoraj, na dodatek miałąm problemy z rozczesaniem, ale się udało, szybko je wysuszyłam, ubralam mój nowy zestaw i do tego bluzę i mogłam iść. Gdy wyszłam była już 15:00, a więc byłam pewna, że się spóźnię, miałąm nadzieję, że nowy nauczyciel nie będzie zbyt surowy. Zaczął padać deszcz, więc założyłam na głowę kaptur. Jak dottarłam zauważyłam, ze juz jest nowy nauczyciel, ale nie widziałam twarzy, bo zapomniałąm zdjąć kaptura.
-Czemu się spóźniłaś? Przecież wiesz, że na zajęcia z nowym nauczycielem się nie spóźnia.
Wkurzyłam się, bo żaden nauczyciel jeszcze na mnie nie krzyczał z powodu spóźnienia, nawet dużego. Obróciłam się w jego stronę i szybkim krokiem do niego podeszłam mówiąc.
~Posłuchaj mnie, nie krzycz na mnie, bo sobie nie życzę, a w ogóle to..
Spojrzałam się w górę i zobaczyłam .... Justina.
~Co ty tu robisz?
* Jestem nowym nauczycielem.
~Zrobiłeś to specjalnie!
* Wcale, że nie.
~Wiesz co, idę stąd.
* Czekaj! Chyba nie skończysz z tymi zajęciami, bo ja tu uczę?
~Nie, ale pamiętasz jak coś zrobisz co mnie wkurzy, to odrazu stąd wychodzę!
* No dobra.
*Ok zaczynamy rozgrzewkę, każdy po kolei podchodzi do przodu na środek, zaczniemy od prawej strony, Bella zaczynasz.(Bella to moja koleżanka, ale tylko z zajęć,ponieważ nie chodzi do szkoły, bo ją wywalili za pobicie koleżanki (jej wroga), bardzo się lubiłyśmy i byłysmy prawie jak przyjaciółki.....prawie!) Bella wyszła do przodu i zaczęła pokazywac krok, ja byłam przedostatnia, w końcu nadszedł mój czas, podeszłam do przodu i nie mogłam nic wymyślić, więc zrobiłam krok, którym ruszam biodrami, a chwile zamknęłam oczy, nagle poczułam, że ktoś chwycił mnie za biodra i sięszybko odwróciłam, zobaczyłam kto to, to był Justin, byłam już kompletnie wkurzona, wyrwałam się spojrzałam na niego i zaczęły mi lecieć łzy, nie dlatego, że byłam smutna, ale dlatego, że nie dotrzymał słowa, Justin położył swoją rękę na moim ramieniu, a ja odruchem sprzedałam mu płaskiego w policzek.
*Ał! A to za co?
~Ty już dobrze wiesz!
Wyszłam z budynku i pobiegłam do domu, nie miałam siły na nic, więc wzięłam długą kąpiel. Wyszłam z łazienki o 17:30 i weszłam na FB, tam zobaczyłam coś dziwnego, tak właściwie to dziwny wpis Justina:
''Jesteś moim sercem, przez te 2 dni poznałem jaka jesteś naprawdę, a teraz mnie nie kochasz, więc po co mam dłużej żyć, w końcu nie da się żyć bez serca, żegnam się ze wszystkimi moimi fanami, rodziną i Tobą...''
Gdy tylko to przeczytałam nie wiedziałam co zrobić, myślałam na początku, ze to jakiś żąrt, ale później zrozumiałam, że przeze mnie Justin chce się zabić, natychmiast zbiegłam na dół i krzyknęłam:
~Mamo! Jake! Victoria! Pomóżcie, proszę !
- Co się stało?
~Justin...on...chce.. się...zazaza....
- Za.. co?
~Zzzzabbbiiićć!
- Co? Jak to?
~No, tak to! Szybko, musimy go znaleźć!
Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy szukać Justina, szukaliśmy go w parku, ale nie znaleźiśmy, nagle zobazcyłam, że ktoś stoi na czubku dachu pewnego bloku, pomyślałam, ze może to być on. Pobiegliśmy na ten dach i zobaczyłąm am Justina, stał przy krawędzi dachu i rozmyślał nie wiadomo o czym, już miał zamiar skakać, gdy nagle zawołałam go.
~Justin, nie!
Justin odwrócil się w moją stronę i zaczęły mu leciec łzy z oczu.
*Przecież mnie nie kochasz.
~Nie, ja cię kocham, tylko udawałam, bo byłam zła, proszę chodź tu!
- Człowieku, nie wiesz co robisz!
*Dobrze, wiem. Zostawcie mnie!
~Justin, proszę nie rób tego!
*Muszę i nie zmuszajcie mnie do rezygnacji,bo to nic nie pomoże!
Jus wziął zamach i już skakał, szybko podbiegłam i przytuliłam się do niego, niestety on zdążył już skoczyć i razem spadliśmy, myślałam, zę to już koniec, na szczęście akurat przejeżdżał samochód, który na dachu miał przypięty materac, spadliśmy na ten materac, obydwoje zemdleliśmy. Po chwili przyjechaal karetka i zabrałą nas d szpitala, leżeliśmy w szpitalu i nagle się obudziłam, zobaczyłam, że Justin też się obudził.
*Natasha.
~Tak?
* Chciałem cię przeprosić, to przeze mnie tu jesteśmy, gdyby nie naszły mnie takie dziwne myśli, nie leżelibyśmy tutaj, tylko byśmy byli w domach i w ogóle.
~Gdyby nie ty nie bylibyśmy teraz tutaj, ale najważniejsze jest to, że jesteśmy tu razem. Wiesz co, postanowiłam ci wybaczyć i dac ci ponowną szansę.
*Tak sie cieszę, muszę ci coś powiedzieć.
~Tak?
*Kocham cię!
~Ja ciebie też!
Po tych słowach zasnęliśmy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz